Analiza wiersza, interpretacja wiersza

Analiza wiersza: Monolog dla Kasandry - Interpretacja

Spis treści

 

Interpretacja "Monologu dla Kasandry"

P.l. ujawnia się w pierwszym wersie w ascetycznym przedstawieniu: To ja, Kasandra. Forma tego zdania staje się nieistotna; akcentuje treść. P.L. wydaje się z arystokratyczną pewnością siebie być przekonany, że to imię wszyscy rozpoznają. Następnie równie ascetycznie i beznamiętnie: przedstawia miejsce pochodzenia – miasto pod popiołem, zawód – moja laska i wstążki prorockie, stan ducha – głowa pełna wątpliwości. W wierszu dominują zdania krótkie, proste, lakoniczne i dobitne. Stwarza to efekt chłodnego dystansu p.l. wobec przedmiotu wypowiedzi i audytorium, potwierdzającego zresztą w ten sposób okaleczenie (odczłowieczenie) wróżbitki przez jej dar.

Nie tylko ostatni wers pierwszej strofy pokazuje w Kasandrze, choć na chwilę ludzką słabość, jej człowieczeństwo, przejawiające się w wątliwościach. Tok składniowy pokrywa się z tokiem wersyfikacynym w każdym momencie utworu z jednym tylko wyjątkiem, kiedy Kasandra unosi się na bardzo krótki moment zdradzając swoje skrywane pragnienie przeżycia chwili tak jak zwykły człowiek:

och bodaj jedna jakakolwiek

zanim -

Zdanie to również jako jedyne kończy się pauzą, jako jedyne pozostaje niedopowiedziane. Pewnie dlatego, że Kasandra wie, że nie długo umrze, ale świadomość, że nie przeżyła nic z tego co ludzkie, odbiera jej siłę potrzebną do wypowiedzenia tej myśli. Zdanie oczywiście po długiej pauzie, przerzutni i odstępie graficznym zostaje dokończone gorzkim powtórzeniem myśli z pierwszego wersu drugiej strofy, które pada w wyróżnione przez poetkę dwuwersowej strofie:

Wyszło na moje.

Tylko, że z tego nie wynika nic.

Ostatnie słowa tej nadzwyczaj krótkiej strofy potęgują rodzące się w Kasandrze poczucie braku sensu bycia prorokiem, skoro nie można zapobiec nadciągającej tragedii. Bohaterka wydaje się mówić mam dar, widzę przyszłość, ale nic z tego nie wynika dla tych, którymi sie opiekuję.

W rzeczywistości jednak nie poczucie wyższości i dystans między Kasandrą a odbiorcą są tu najważniejsze, ale stan otępienia, pogrążenia w rozpaczy po poniesionej porażce, w którą paradoksalnie przekuło się jej zwycięstwo. Miała rację, wygrała w sporze o przyszłość i to jest dowodem jej porażki, klęski, bo jej katastroficzne proroctwo spełniło się wbrew niej. Nie potrafiła sprawić, by jej uwierzono, źle zabrała się do rzeczy. Jej głębokie poczucie winy potęguje myśl, że jej obecność, jej dar nie pomogły Troi – równie dobrze mogłoby jej nie być.

Kasandra rozpamiętuje chwile, kiedy ludzie o nietrwałych imionach na jej widok nagle poważnieli, milkli, bali się jej – nikt z nią nie rozmawiał. Czyja to wina? Kasandry, jej przepowiedni, czy raczej jej daru jasnowidzenia? Wszystkiego po trochu: jej, bo źle zabrała się do rzeczy, a nie dlatego, że była tak iękna, że rozkochała w sobie Apollina; jej katastroficznych przepowiedni zapowiadajacych upadek Troi i śmierć jej mieszkańców; i wreszcie jej daru (warto zuważyć, że wieszczenie jest tutaj bliższe rzemiosłu niż proroczej ekstazie, uniesieniu, co sprawia, że pierwowzór Kasandry pochodzi z Odprawy posłów greckich Jana Kochanowskiego).

Teraz żałuje, że nie okazała im uczuć, że nie mogła ich kochać jak ludzie, miłością, którą nawzajem się darzyli. Świadomość, że są już martwi, że wyrok już zapadł wynikająca z wiedzy o przyszłości uniemożliwiła jej przywiązanie się do mieszkańców Troi, tworzy dystans między Kasandrą, a jej otoczeniem. Jednak poza żalem zdradza swoją zazdrość o to, że sens w życiu, siłę i radość życia czerpali z nadziei. Zazdrości im również tego, że potrafili cieszyć się chwilą. Tego wszystkiego jej brakuje.

Jej tragizm wynika z tego, że dar Apolla pozbawił ją człowieczeństwa, sprawił, że nie może nikogo pokochać, nie ma nadziei. Nie dość jednak na tym! Tak okaleczona nie potrafi zapobiec katastrofie, ocalić ludzi, którymi się opiekowała, uchronić Troję przed zagładą. Świadomość tego faktu zrodzona w popiołach Ilionu sprawia, że Kasandra czuje się nieprzydatna, bezużyteczna. Widzimy ją w chwili kiedy nabiera pełnej samoświadomości: pozbawiona nadziei, wypełniona poczuciem winy, kompletnie niepotrzebna i okaleczona swym bezużytecznym darem (A to są moje prorockie rupiecie), dopiero teraz, kiedy jest już za poźno rozumie, że mogła być kobietą, że mogła być kochana i że to wszystko utraciła bezpowrotnie. Wrażenie ostateczności potęguje klamrowa budowa utworu i ostatni wers, w którym synekdocha ostatczenie i na zawsze pozbawia Kasandrę człowieczeństwa.

W. Szymborska zaproponowała zupełne nowe ujęcie Kasandry. Do tej pory w literaturze tragizm Kasandry wynikał z głębokiego rozdarcia pomiędzy posiadanym darem jasnowidzenia a niemożnością jego wykorzystania. W Monologu dla Kasandry mamy zdecydowanie bardziej ludzką perspektywę. Kobieta - Szymborska z wielką empatią pokazuje samotną, pokonaną Kasandrę – kobietę w chwili, w której bohaterka uświadamia sobie w pełni wielowymiarową istotę swego tragizmu. To odkrycie rodzi w czyteniku współczucie. Kasandra zaś kamienieje, zastyga z wykrzywioną twarzą, czekając na kolejnego poetę, który może tchnie w jej istnienie choć odrobinę sensu, choć promyk nadziei.


Bibliografia:

  1. Nowy słownik języka polskiego, red. Elżbieta Sobol, PWN, Warszawa 2003 r., s. 472
  2. Kopalinski W., Słownik mitów i tradycji kultury, Warszawa 2003 r., s. 521 oraz Rosiek S., Grześkowiak R., Nawrocka E., Oleksowicz Bolesław, 
  3. Między tekstami. Język polski. Podręcznik dla liceum i technikum. Część 2 Renesans. Barok. Oświecenie (echa współczesne), Gdańsk 2003 r., s. 33



Serwis rozdaje przeglądarkom bezpieczne ciasteczka.