A. Mickiewicz: Dziady - opracowanie dramatu romantycznego

Dziady 3. Historia Cichowskiego

 

Historia Cichowskiego jako przykład martyrologii narodu polskiego w opowieści Adolfa

Treść historii Cichowskiego opowiedzianej przez Adolfa  w III części Dziadów Adama Mickiewicza z cytatami.

Historia Cichowskiego

Przetrzymywano go latami w więzieniu

„Przesiedział lat tyle

W więzieniu -” Hrabia

Był niewinny

„Wypuszczony? - to dziwna.” Hrabia

„Nie znaleźli winy.” Adolf

Pochodzi z dobrej rodziny

„Znałem starych Cichowskich, poczciwa rodzina;

Oni są z Galicyi. Słyszałem, że syna

Wzięli i zamorzyli: - mój krewny daleki!

Nie widziałem go dawno, - o ludzie! o wieki!

Trzy pokolenia przeszły, jak nas przemoc dręczy;

Męczyła ojców naszych, - dzieci, wnuków męczy!” Stary Polak

Adolf idealizuje Cichowskiego

„Znałem go będąc dzieckiem; - był on wtenczas młody,

Żywy, dowcipny, wesól i sławny z urody;

Był duszą towarzystwa; gdzie się tylko zjawił,

Wszystkich opowiadaniem i żartami bawił;

Lubił dzieci i często brał mię na kolana,

U dzieci miał on tytuł "wesołego pana".

Pamiętam włosy jego, - nieraz ręce moje

Plątałem w jasnych włosów kędzierzawe zwoje.

Wzrok pamiętam, - musiał być wesoły, niewinny,

Bo kiedy patrzył na nas, zdawał się dziecinny;

I patrząc na nas, wabił nas do swej źrenicy,

Patrząc nań, myśleliśmy, ześmy rówiennicy.

On wtenczas miał się żenić; - pomnę, ze przynosił

Dzieciom dary swej przyszłej i na ślub nas prosił”.

Cichowski był wesołym, towarzyskim młodym człowiekiem planami na przyszłosć.

Tajemnicze zniknięcie Cichowskiego

„Potem długo nie przyszedł, i mówiono w domu,

Że nie wiedzieć gdzie zniknął, umknął po kryjomu,

Szuka rząd, ale śladu dotąd nie wytropił;

Na koniec powiedziano: zabił się, utopił.

Policyja dowodem stwierdziła domysły,

Znaleziono płaszcz jego nadbrzegami Wisły;

Przyniesiono płaszcz żonie - poznała - on zginąl;

Trupa nie znaleziono - i tak rok przeminął.

Dlaczegoż on się zabił? - pytano, badano,

Żałowano, płakano; wreszcie - zapomniano”.

Cichowski w więzieniu i próby wyciągnięcia go

„I minęło dwa lata. - Jednego wieczora

Więźniów do Belwederu wiedziono z klasztora.

Wieczór ciemny i dżdżysty; - nie wiem, czy przypadkiem,

Czy umyślnie ktoś był tej procesyi świadkiem;

Może jeden z odważnych warszawskich młodzieńców,

Którzy śledzą pobytu i nazwiska jeńców:

Warty stały w ulicach, głucho było w mieście -

Wtem ktoś zza muru krzyknął: "Więźnie, kto jesteście?"

Sto ozwało się imion; - śród nich dosłyszano

Jego imię, i żonie nazajutrz znać dano.

Pisała i latała, prosiła, błagała,

Lecz prócz tego imienia - nic nie posłyszała.

I znowu lat trzy przeszło bez śladu, bez wieści.

Lecz nie wiedzieć kto szerzył w Warszawie powieści,

Że on żyje, że męczą, że przyznać się wzbrania

I że dotąd nie złożył żadnego wyznania;

Że mu przez wiele nocy spać nie dozwolano,

Że karmiono śledziami i pić nie dawano;

Że pojono opijum, nasyłano strachy,

Larwy; że łoskotano w podeszwy, pod pachy -

Lecz wkrótce innych wzięto, o innych zaczęli

Mówić; żona płakała, wszyscy zapomnieli”.

Przyprowadzenie Cichowskiego pod dom

„Aż niedawno przed domem żony w nocy dzwonią -

Otworzono: Oficer i żandarm pod bronią,

I więzień. - On - każą dać pióra i papieru;

Podpisać, że wrócony żywy z Belwederu.

Wzięli podpis, i palcem pogroziwszy: "Jeśli

Wydasz..." - i nie skończyli; jak weszli,odeszli.

To on był. - Biegę widzieć, przyjaciel ostrzega:

"Nie idź dzisiaj, bo spotkasz pod wrotami szpiega".

Idę nazajutrz, w progu policejskie draby;

Idę w tydzień, on sam mię nie przyjmuje, słaby.

Aż niedawno za miastem w pojeździe spotkałem -

Powiedziano, że to on, bo go nie poznałem”.

Przemiana Cichowskiego

„Utył, ale to była okropna otyłość:

Wydęła go zła strawa i powietrza zgnilość;

Policzki mu nabrzmiały, pożółkły i zbladły,

W czole zmarszczki półwieku, włosy wszystkie spadły.

Witam, on mię nie poznał, nie chciał mówić do mnie,

Mówię, kto jestem, patrzy na mnie bezprzytomnie.

Gdym dawnej znajomości szczegóły powiadał,

Wtenczas on oczywe mnie utopił i badał.

Ach! wszystko, co przecierpiał w swych męczarniach dziennych,

I wszystko, co przemyślił w swych nocach bezsennych,

Wszystko poznałem w jednej chwili z jego oka;

Bo na tym oku była straszliwa powłoka.

Źrenice miał podobne do kawałków szklanych,

Które zostają w oknach więzień kratowanych,

Których barwa jest szara jak tkanka pajęcza,

A które, patrząc z boku, świecą się jak tęcza:

I widać w nich rdzękrwawą, iskry, ciemne plamy,

Ale ichokiem na wśkróś przebić nie zdołamy:

Straciły przezroczystość, lecz widać po wierzchu,

Że leżały w wilgoci, w pustkach, w ziemi, w zmierzchu.

W miesiąc poszedłem znowu, myśliłem, że zdoła

Rozpatrzyć się na świecie i pamięć przywoła.

Lecz tyle tysięcy dni był pod śledztwa probą,

Tyle tysięcy nocy rozmawiał sam z sobą,

Tyle lat go badały mękami tyrany,

Tyle lat otaczały słuch mające ściany;

A całą jego było obroną - milczenie,

A całym jego były towarzystwem - cienie?

Że już się nie udało wesołemu miastu

Zgładzić w miesiąc naukę tych lat kilkunastu.

Słońce zda mu się szpiegiem, dzień donosicielem,

Domowi jego strażą, gość nieprzyjacielem.

Jeśli do jego domu przyjdzie kto nawiedzić,

Na klamki trzask on myśli zaraz: idą śledzić;

Odwraca się i głowę na ręku opiera,

Zdaje się, że przytomność, moc umysłu zbiera:

Ścina usta, by słowa same nie wypadły,

Oczy spuszcza, by szpiegi z oczu co nie zgadły.

Pytany, myśląc zawsze, że jest w swym więzieniu,

Ucieka w głąb pokoju i tam pada w cieniu,

Krzycząc zawsze dwa słowa: "Nic nie wiem, nie powiem!"

I te dwa słowa -i jego stały się przysłowiem;

I długo przed nim płacze na kolanach żona

I dziecko, nim on bojaźń i wstręt swój pokona.

Przeszłą niewolę lubią opiewać więźniowie;

Myśliłem, że on ją nam najlepiej opowie,

Wyda na jaw spod ziemi i spod straży zbirów

Dzieje swe, dzieje wszystkich Polski bohatyrów: -

Bo teraz Polska żyje, kwitnie w ziemi cieniach,

Jej dzieje na Sybirze, w twierdzach i więzieniach.

I cóż on na pytania moje odpowiedział?

Że o swoich cierpieniach sam już nic nie wiedział,

Nie pomniał. - Jego pamięć zapisana cała

Jak księga herkulańska pod ziemią sczerniała:

Sam autor zmartwychwstały nie umie w niej czytać,

Rzekł tylko: "Będę o to Pana Boga pytać,

On to wszystko zapisał, wszystko mnie opowie.”

Serwis rozdaje przeglądarkom bezpieczne ciasteczka.