Zadanie maturalne z języka polskiego

Szewcy. Sposoby uzyskiwania efektu groteskowości*

Spis treści

Zadanie maturalne: Opisz i porównaj dwa sposoby uzyskiwania efektu groteskowości w przytoczonych fragmentach dramatów Stanisława Ignacego Witkiewicza i Sławomira Mrożka.

Zadanie maturalne, które ma posłużyć maturzystom do przygotowania się do pisemnej części matury z polskiego, na której wymagana jest umiejętność pisania dobrego wypracowania maturalnego (najlepiej: rozprawkieseju) opartego na analizie załączonego do tematu fragmentu lektury (epikadramat) lub wiersza. Zadanie to może również przydać się do zwykłego powtórzenia wiedzy o tekście, epoce. Nie wymaga pomocy nauczyciela ponieważ klucz odpowiedzi jest dołączony do zadania maturalnego. Podstawą dla opracowania tego zadania maturalnego było zadanie maturalne stworzone przez CKE na potrzeby matury z języka polskiego. 

 

Stanisław Ignacy Witkiewicz Szewcy - fragment do zadania maturalnego

SAJETAN

O gołąbeczko moja! Ty nie wiesz, jak szczęśliwą jesteś, że pracować możesz! Jak się nam rwą do pracy te gicale i paluchy śmierdzące, jak się syćko w nas do tej jedynej pocieszycielki wypina, jaze do pęknięcia. A tu nic. Patrz w szarą, chropawą do tego ścianę, wariuj, ile chcesz. Myśli lazą jak pluskwy do łóżka. I puchną te bolące wątpia z nudy tak strasznej, jak góra Gauryzankar jaki, a śmierdzącej jak Cloaca Maxima, jak Mount Excrement z powieści fantastycznej pisarza Buldoga Myrke [...] – znowu, psiachyl, słów mi brak, a gadać się chce jak czego innego. E – co tu gadać; i tak nikt tego nie zrozumie. Już mi nawet zabrakło samej przedsłownej mazi. I po co tu co wyrażać? Po co ryczeć i łkać, po co flaki pruć, po prostu i na wspak? Po co? po co? po co? To okropne słowo „po co?”. To wcielenie najboleśniejszej nicości – a więc po co? Kiedy pracy ni ma i nic z tego być nie może. (pełznie do K s i ę ż n e j) Jasna pani: ukochana, jedyna moja pieszczotko, koteczko transcendentalna, metampsychiczne cielątko boże, bogoziemne a tak przyjemne, zmyślne i pojętne jak myszka jaka czy co – ty nie wiesz, jak szczęśliwą jesteś, że pracę masz! – to jedyne usprawiedliwienie stworu żywego w jego nędzy ograniczeń wszelakich, od czaso-przestrzennych

począwszy.

KSIĘŻNA

Umetafizycznienie pracy jest przejściowym okresem tej kwestii. Wielcy panowie egipscy tego nie potrzebowali, jak również nie będą potrzebować ludzie przyszłości. Ten wyje o pracę, która mnie wprost w dwójnasób, i duchowo, i fizycznie, łamie. Oto jest względność wszystkiego – to wpływ tego Einsteina – ja dawno już...

I CZELADNIK

A dyć to je wstyd, psiokrew zapowietrzona! To je inteligencka trajdocha! Taż ja to wiem już, że teoria względności w fizyce nic nie ma do czynienia ze względnością etyki i estetyki, i dialektyki, i tak dalej! – tamda-lamda, tramda-lambda! Nie bedem gadał – rzygać się od tej gadaniny ino chce. Hej, hej! – Sajetanie – [...] takośmy se ta wtedy gadali – a tera co? Ileśmy tych niepotrzebności nagadali, a pracę nam dali obejrzeć z takiej strony, że nikiej landryga podmiejska w niedzielę ponętną nam się stała. Takie dałem porównanie, bo na te prawdziwie ładne panny ze świata to ja nawet nie reaguję, wicie, płciowo zupełnie – za ładne są, suka ich rwań zachlebiona – za ładne i za nie-dostępne! [...]

(1934 r.)

(Stanisław Ignacy Witkiewicz, Dramaty, Warszawa 1972)

Sławomir Mrożek Męczeństwo Piotra Ohey’a - fragment do zadania maturalnego

URZĘDNIK Mam polecenie oznajmić państwu, że w waszej łazience zagnieździł się straszliwy tygrys ludojad. Wstęp grozi wielkim niebezpieczeństwem!

OHEY He! He! A toś pan dopiero!...

URZĘDNIK Pan się śmieje? Proszę, oto oficjalne zawiadomienie.

OHEY Pieczęć się zgadza: Zarząd Ogrodów Miejskich. Ale skąd tygrys u mnie?!

URZĘDNIK To nie moja sprawa. Wyjaśnienie otrzyma pan później, w miarę postępu odpowiednich badań. Wszystko, co dotychczas wiadomo, to – że z przyczyn jeszcze dokładnie nie rozpoznanych przez naukę w pańskiej łazience zagnieździł się dorosły tygrys. We dnie ukrywa się najprawdopodobniej w rurach z gorącą wodą, która bardziej mu odpowiada ze względu na jego przyzwyczajenie do tropikalnego klimatu, bądź też w piecyku. Nie jest wykluczone, że ukrywa się na zasadzie specjalnych praw zoofizycznych. Wszelkie korzystanie z łazienki, kąpiel, a także samo przebywanie w niej grozi śmiercią. [...]

OHEY Więc jeśli pan ma rację, to... mój mały w przebraniu księdza Kordeckiego poszedł do łazienki!

OHEY’OWA Boże, na śmierć zapomniałam! A taki był słodki w tym habicie, taki inteligentny.

JAŚ OHEY (wpadając) Nie damy Częstochowy!

OHEY Jasiu, widziałeś tygrysa? Powiedz panu.

JAŚ OHEY Widziałem.

OHEY Chcesz, żebym cię palnął? [...]

JAŚ OHEY Widziałem. Siedział w wannie i miał takie duże wąsy.

OHEY Ja oszaleję! [...]

OHEY’OWA Mógłbyś go chociaż zastrzelić, zaczaiwszy się koło umywalni. Czytałam, że podobno w Indiach Anglicy umyślnie wciągali tygrysy do łazienki, aby potem, odciąwszy im odwrót korkiem od wanny, strzelać do nich jak do kaczek. [...]

OHEY [...]Może by mu podrzucić zatrute mydło?

NAUKOWIEC (ukazując się w drzwiach) Bardzo przepraszam, gdzie tu można umyć ręce?

OHEY W łazience. Ale tam jest ten... wie pan...

NAUKOWIEC Ach, słusznie [...]

OHEY Niech no pan powie szczerze: skąd on mógł się wziąć?

NAUKOWIEC Są różne hipotezy: od samorództwa – do ewolucji. Ta ostatnia mianowicie, teoria ewolucji, przewiduje możliwość rozwinięcia się niektórych gatunków wysoko rozwiniętej pasty do zębów – w któregoś z większych czy mniejszych drapieżników. Najprawdopodobniejsza jednak wydaje się teza, że natura, w pewnych chwilach swojego niezmierzonego trwania, czuje się bardzo zmęczona tymi wszystkimi niezwykłymi, a przecież logicznymi prawidłami, którymi się posługuje. Występuje wtedy u niej moment jakiegoś osunięcia się wewnętrznego, opadu, niepoczytalności natury – względnie jej zadumy, podczas której nie kontroluje ona, zajęta dociekaniem swojego sensu – ogólnego biegu spraw. Zdarzają się wtedy wypadki zaskakujące, jak na przykład nasz.

(Sławomir Mrożek, Męczeństwo Piotra Ohey’a, w: Wybór dramatów i opowiadań, 1975)

Serwis rozdaje przeglądarkom bezpieczne ciasteczka.