Zadanie maturalne z języka polskiego

Kordian, Nie-Boska. Porównaj postawę Kordiana i Męża

Spis treści

Zadanie maturalne: Analizując wypowiedzi bohaterów romantycznych, porównaj postawę Kordiana i Męża. W interpretacyjnych wnioskach wykorzystaj wiedzę o utworach, z których pochodzą fragmenty ("Kordian", "Nie-Boska komedia")

Zadanie maturalne, które ma posłużyć maturzystom do przygotowania się do pisemnej części matury z polskiego, na której wymagana jest umiejętność pisania dobrego wypracowania maturalnego (najlepiej: rozprawkieseju) opartego na analizie załączonego do tematu fragmentu lektury (epikadramat) lub wiersza. Zadanie to może również przydać się do zwykłego powtórzenia wiedzy o tekście, epoce. Nie wymaga pomocy nauczyciela ponieważ klucz odpowiedzi jest dołączony do zadania maturalnego. Podstawą dla opracowania tego zadania maturalnego było zadanie maturalne stworzone przez CKE na potrzeby matury z języka polskiego.

 

Juliusz Słowacki: Kordian - fragment do zadania maturalnego

KORDIAN

[...] Ta cicha jesień, co drzew trzęsie szczytem,

Co na drzewach liście truje,

I różom rozwiewa czoła,

Podobna do śmierci anioła

Ciche wyrzekła słowa do drzew: – Gińcie drzewa!

Zwiędły – opadły.

Myśl śmierci z przyrodzenia w duszę się przelewa;

Posępny, tęskny, pobladły,

Patrzę na kwiatów skonanie,

I zdaje mi się, że mnie wiatr rozwiewa. [...]

Otom ja sam, jak drzewo zwarzone od kiści,

Sto we mnie żądz, sto uczuć, sto uwiędłych liści;

Ilekroć wiatr silniejszy wionie, zrywa tłumy.

Celem uczuć, zwiędnienie; głosem uczuć, szumy

Bez harmonii wyrazów... Niech grom we mnie wali!

Niech w tłumie myśli, jaką myśl wielką zapali...

Boże! zdejm z mego serca jaskółczy niepokój,

Daj życiu duszę i cel duszy wyprorokuj...

Jedną myśl wielką roznieć, niechaj pali żarem,

A stanę się tych myśli narzędziem, zegarem,

Na twarzy ją pokażę, popchnę serca biciem,

Rozdzwonię wyrazami, i dokończę życiem.[...]

Nieraz z myślą zburzoną w ciemne idę lasy,

Widzę siebie wśród świateł czarodziejskich sławy,

Wśród promienistych szyków; szyki wstają z ziemi,

Ziemia wstaje jak miasto odgrzebane z lawy...

Głupstwo... dzieciństwo marzeń... Z myślami takiemi

Nie śmiałbym się wynurzać przed starców rozsądkiem, [...]

[...] ja nie mam wiary,

Gdzie ludzie oddychają, ja oddech utracam.

Z wyniosłych myśli ludzkich, niedowiarka okiem,

Wsteczną drogą do źródła mętnego powracam.

Dróg zawartych przesądem nie przestąpię krokiem.

Teraz czas, świat młodzieńca zapałem przemierzyć,

I rozwiązać pytanie: żyć? alboli nie żyć?

Jam bezsilny! nie mogę jak Edyp zabójca

Rozwiązać wszystkich sfinksów zagadki na świecie;

Rozmnożyły się sfinksy, dziś tajemnie trójca

Liczna jak ziarna piasku, jak łąkowe kwiecie;

Wszędzie pełno tajemnic, świat się nie rozszerzył,

Ale zyskał na głębi... wierzchem człowiek płynie,

Lecz jeśli drogi węzłem żeglarskim nie mierzył,

Nie wie, czy bieg jest biegiem, gdy brzeg z oczu ginie... [...]

Trzeba mi nowych skrzydeł, nowych dróg potrzeba,

Jak Kolumb na nieznane wpływam oceany

Z myślą smutną, i z sercem rozbitem...

LAURA

wołając z ganka

Kordianie!...

KORDIAN

Ten głos rozwiewa złote zapału świtanie.

Zamknięty jestem w kole czarów tajemniczem,

Nie wyjdę z niego... Mogłem być czymś... będę niczem...

(Juliusz Słowacki, Kordian, BN 1985)

Zygmunt Krasiński Nie-Boska komedia - fragment do zadania maturalnego

MĄŻ

[...] Całym wzrokiem oczu moich, całą nienawiścią serca obejmuję was, wrogi.

– Teraz już nie marnym głosem, nie mdłym natchnieniem będę walczył z wami, ale żelazem i ludźmi, którzy mnie się poddali.

– Jakże tu dobrze być panem, być władzcą – choćby z łoża śmierci spoglądać na cudze wole, skupione naokoło siebie, i na was, przeciwników moich, zanurzonych w przepaści, krzyczących z jej głębi ku mnie, jak potępieni wołają ku niebu.

– Dni kilka jeszcze, a może mnie i tych wszystkich nędzarzy, co zapomnieli o wielkich ojcach swoich, nie będzie – ale bądź co bądź – dni kilka jeszcze pozostało – użyję ich rozkoszy mej kwoli – panować będę – walczyć będę – żyć będę.

– To moja pieśń ostatnia!

– Nad skałami zachodzi słońce w długiej, czarnej trumnie wyziewów.

– Krew promienista zewsząd leje się na dolinę.

– Znaki wieszcze zgonu mojego, pozdrawiam was szczerszym, otwartszym sercem, niż kiedykolwiek wprzódy witałem obietnice wesela, ułudy, miłości.

– Bo nie podłą pracą, nie podstępem, nie przemysłem doszedłem do końca życzeń moich – ale nagle, znienacka, tak, jakom marzył zawżdy.

I teraz tu stoję na pograniczu snu wiecznego wodzem tych wszystkich, co wczoraj jeszcze równymi byli.

(Zygmunt Krasiński, Nie-Boska Komedia, BN 1969)

Serwis rozdaje przeglądarkom bezpieczne ciasteczka.