Zadanie maturalne z języka polskiego

Zbrodnia i kara. Dramat człowieka uwiedzionego

Spis treści

Zadanie maturalne: Wykorzystując swoją wiedzę o „Zbrodni i Karze” Fiodora Dostojewskiego, wnioski z analizy podanego fragmentu lektury oraz załączone informacje o filozofii Maxa Stirnera przedstaw dramat człowieka „uwiedzionego” przez fałszywą ideę oraz rolę „prawdziwej” idei w życiu jednostki.

Zadanie maturalne, które ma posłużyć maturzystom do przygotowania się do pisemnej części matury z polskiego, na której wymagana jest umiejętność pisania dobrego wypracowania maturalnego (najlepiej: rozprawkieseju) opartego na analizie załączonego do tematu fragmentu lektury (epikadramat) lub wiersza. Zadanie to może również przydać się do zwykłego powtórzenia wiedzy o tekście, epoce. Nie wymaga pomocy nauczyciela ponieważ klucz odpowiedzi jest dołączony do zadania maturalnego.

 

Filozofia Maxa Stirnera - fragment do zadania maturalnego

Max Stirner (1806 – 1856) stworzył koncepcję indywidualistycznego anarchizmu. Za fundamentalne założenie jego filozofii należy uznać wolność człowieka, rozumianą jako nie podleganie jakimkolwiek krępującym go abstrakcjom (państwo, prawo, społeczeństwo, Bóg itp.). Twierdził, że najważniejsza jest wolność jednostki i aby ją uzyskać, trzeba odrzucić wszelkie wartości (także moralne). Jednostka ma prawo do wszystkiego (nawet morderstwa), jeśli tylko sama sobie tego nie zabrania. Silny człowiek ma prawo działać. Jeśli coś zrobił – oznacza to, że miał rację i prawo do tego. Jeśli nie miał wystarczającej siły by podołać zadaniu i poniósł klęskę – nie miał ani racji, ani prawa do tego działania. Moralne kategorie zła i dobra Stirner traktuje jako nazwy i uzależnia je od porażki bądź powodzenia jednostki.
Opracowano na podstawie pracy Maxa Stirnera za B. Urbankowskim „Dostojewski – dramat humanizmów.

Fragment Zbrodni i kary do zadania maturalnego

– Wszystko wiem. Wszystko to już przemyślałem i przeszeptałem sobie, gdym leżał wtedy po ciemku... Wszystko to sam ze sobą przedyskutowałem aż do ostatniego najdrobniejszego szczególiku i wiem wszystko, wszystko! Jakże mi obmierzła, och, jak obmierzła wtedy cała ta gadanina! Wszystko chciałem zapomnieć i rozpocząć na nowo, Soniu, i przestać ględzić! Czyż naprawdę sądzisz, że poszedłem jak głupi, na złamanie karku? Poszedłem jak mędrek i to mnie właśnie zgubiło! Czy sądzisz na przykład, żem nie wiedział tego nawet, iż skoro już zacząłem pytać i badać siebie: czy mam prawo posiadać władzę, jest to dowód, że nie mam prawa posiadać władzy? Albo skoro zadaję pytanie: czy człowiek jest wszą? Więc widocznie człowiek nie jest wszą dla mnie, jest nią zaś dla takiego, komu to wcale nie przychodzi do głowy i kto działa wprost, bez pytania... Jeśli już tyle dni się męczyłem: czy poszedłby na to Napoleon, czy nie, to z pewnością czułem wyraźnie, że Napoleonem nie jestem... Całą, całą męczarnię tego ględzenia znosiłem, Soniu, i zapragnąłem otrząsnąć się, zrzucić to z karku; zapragnąłem, Soniu, zabić bez kazuistyki, zabić dla siebie, dla siebie tylko! Nie chciałem okłamywać nawet siebie. Zabiłem nie po to, by wspierać matkę – to nonsens. Nie po to zabiłem, aby posiadłszy środki i władzę stać się dobroczyńcą ludzkości. Bzdury! Po prostu zabiłem; zabiłem dla siebie, dla siebie tylko, a czy stałbym się później czyimś tam dobroczyńcą, czy też całe życie, jak pająk, wciągałbym wszystkich w sieć i ze wszystkich wysysał soki – to w owych chwilach musiało mi być obojętne!... I nie pieniądze były mi potrzebne przede wszystkim, Soniu, kiedy zabiłem, nie tyle pieniądze były mi potrzebne, jak co innego... Teraz wiem to wszystko... Zrozum: może idąc tą samą drogą, już bym nigdy nie powtórzył morderstwa. Czego innego musiałem się dowiedzieć, co innego popychało mnie: musiałem się dowiedzieć wtedy, dowiedzieć czym prędzej, czy jestem wszą jak wszyscy, czy też człowiekiem? Czy potrafię przekroczyć zasady moralne, czy też nie potrafię? Ośmielę się schylić po władzę czy nie? Czy jestem drżącą kreaturą, czy też mam prawo...

– Zabijać? Czy ma pan prawo zabijać? – załamała ręce.

– E-ej, Soniu! – rzucił się opryskliwie, chciał coś tłumaczyć, ale z pogardą umilkł.
– Nie przerywaj mi, Soniu! Chciałem ci jedno tylko wykazać: że powlókł mnie diabeł, a dopiero później mi wyjaśnił, że nie miałem prawa tam iść, ponieważ jestem taką samą wszą jak inni! Zakpił ze mnie diabeł, więc przyszedłem do ciebie! Podejmuj gościa! Gdybym nie był wszą, to czyżbym przyszedł do ciebie? Słuchaj: gdy wtenczas poszedłem do starej, poszedłem tylko spróbować... Zapamiętaj to sobie.
– I zabił pan! Zabił!
– Ale jak zabiłem? Czyż tak się zabija? Czyż tak idzie się zabijać, jak ja wówczas poszedłem! Kiedyś ci opowiem, jakem szedł... Czyż ja zabiłem staruchę? Siebie zabiłem, a nie staruchę. Ot tak, od razu, zakatrupiłem siebie na wieki!... Tę zaś starą zabił diabeł, nie ja... Dosyć, dosyć, Soniu, dosyć! Zostaw mnie! – wykrzyknął nagle w spazmatycznej udręce
– Zostaw! Wsparł łokcie na kolanach i jak w kleszczach ściskał sobie głowę dłońmi.
– Och, co za męczarnia! – wyrwało się boleśnie Soni.
– Więc co teraz począć, mów! – zapytał podnosząc nagle głowę i patrząc na Sonię z twarzą straszliwie wykrzywioną cierpieniem.
– Co począć! – zawołała, zerwała się z miejsca, a jej oczy, dotychczas pełne łez, roziskrzyły się nagle. – Wstań! (Chwyciła go za ramię; podniósł się spoglądając na nią ze zdumieniem.) Idź zaraz, w tej chwili, stań na rozdrożu, pokłoń się, najpierw pocałuj ziemię, którą splugawiłeś, potem się pokłoń całemu światu na wszystkie cztery strony i powiedz wszystkim głośno: „To ja zamordowałem!” Wtedy Pan Bóg znowu ześle ci życie. Pójdziesz? Pójdziesz? – pytała go, cała drżąca jak w ataku, chwyciwszy go za obie ręce, mocno cisnąc je w swoich i patrząc na niego płomiennym wzrokiem. Zdumiał się, był prawie oszołomiony jej raptownym uniesieniem.
– Soniu, masz na myśli katorgę? Trzeba, żebym się oddał w ręce sprawiedliwości? – zapytał posępnie.
– Przyjąć cierpienie i odkupić się przez nie – oto co trzeba.
– Nie. Nie pójdę do nich, Soniu.
– A jakże, jakże żyć będziesz? Z czym będziesz żył? Czyż teraz to możliwe?
Serwis rozdaje przeglądarkom bezpieczne ciasteczka.