Zadanie maturalne z języka polskiego

Makbet. Na czym polega tragizm postaci?

Spis treści

Zadanie maturalne: Charakteryzując Makbeta na podstawie danych fragmentów dramatu Szekspira, określ, na czym polega tragizm postaci i porównaj go z tragizmem bohatera ze znanego Ci dramatu antycznego.

Zadanie maturalne, które ma posłużyć maturzystom do przygotowania się do pisemnej części matury z polskiego, na której wymagana jest umiejętność pisania dobrego wypracowania maturalnego (najlepiej: rozprawkieseju) opartego na analizie załączonego do tematu fragmentu lektury (epikadramat) lub wiersza. Zadanie to może również przydać się do zwykłego powtórzenia wiedzy o tekście, epoce. Nie wymaga pomocy nauczyciela ponieważ klucz odpowiedzi jest dołączony do zadania maturalnego.

William Szekspir: Makbet - fragmenty do zadania maturalnego

AKT I, SCENA VII

MAKBET

Jeśli to, co się ma stać, stać się musi,

Niechby przynajmniej stało się niezwłocznie.

Gdyby ten straszny cios mógł przeciąć wszelkie

Dalsze następstwa, gdyby ten czyn mógł być

Sam w sobie wszystkim i końcem wszystkiego

Tylko tu, na tej doczesnej mieliźnie,

O przyszłe życie bym nie stał. Lecz zwykle

W podobnych razach tu już kaźń nas czeka.

Krwawa nauka, którą dajem, spada

Na własną naszą głowę. Sprawiedliwość

Zwraca podaną przez nas czarę jadu

Do własnych naszych ust. Z podwójnych względów

Należy mu się u mnie bezpieczeństwo:

Jestem i krewnym jego, i wasalem.

To samo zbyt już przeważnie potępia

Taki postępek — lecz jestem, co więcej,

I gospodarzem jego, który winien

Drzwi zamknąć jego zabójcy, nie owszem

Sam mu do piersi zbójczy nóż przykładać.

A potem, Dunkan tak skromnie piastował

Swą godność, tak był nieskalanie czysty

W pełnieniu swego wielkiego urzędu,

Że cnoty jego, jak anioły nieba,

Piorunującym głosem świadczyć będą

Przeciw wyrodnym sprawcom jego śmierci,

I litość, jako nowo narodzone

Nagie niemowlę lub cherub siedzący

Na niewidzialnych, powietrznych rumakach,

Wiać będzie w oczy każdemu okropny

Obraz tej zbrodni, by wiatr łzy osuszył.

Jeden, wyłącznie jeden tylko bodziec

Podżega we mnie tę pokusę, to jest

Ambicja, która przeskakując siebie,

Spada po drugiej stronie.

Wchodzi Lady Makbet

Cóż tam?

LADY MAKBET

Właśnie

Wstał od wieczerzy. Po coś się oddalił?

MAKBET

Czy pytał o mnie?

LADY MAKBET

Ty mnie o to pytasz?

MAKBET

Nie postępujmy dalej na tej drodze:

Dopiero co mnie obdarzył godnością

I sam dopiero co sobie kupiłem

Złotą u ludzi sławę, sławę, którą

Godziłoby się jak najdłużej w świeżym

Utrzymać blasku, nie zaś tak skwapliwie

Odrzucać.

LADY MAKBET

Byłaż pijaną nadzieja,

Co cię niedawno jeszcze kołysała?

Zasnęłaż potem i budziż się teraz,

Żeby ospale, trwożnie patrzeć na to,

Na co tak raźnie wtedy poglądała?

Nie lepsze dajesz mi wyobrażenie

I o miłości twojej. Masz skrupuły

Mężnie w czyn przelać to, czego pożądasz?

Chciałbyś posiadać to, co sam uznajesz

Ozdobą życia, i chcesz żyć zarazem

W własnym uznaniu jak tchórz albo jako

Ów kot, w przysłowiu

gminnym, u którego

„Nie śmiem" przeważa „chciałbym".

MAKBET

Przestań, proszę.

Na wszystkom gotów, co jest godne męża;

Kto więcej waży, nie jest nim2.

LADY MAKBET

I jakiż

Zły duch ci kazał tę myśl mi nasunąć?

Kiedyś ją powziął, wtedy byłeś mężem:

O ile byś był więcej tym, czym byłeś,

O tyle więcej byłbyś nim. Nie była

Wtedy po temu pora ani miejsce,

Jedno i drugie stworzyć byłbyś gotów;

Teraz się jedno i drugie nastręcza,

A ty się cofasz? Byłam karmicielką

I wiem, jak to słodko kochać dziecię,

Które się karmi; byłabym mu jednak

Wyrwała była pierś z ust nadstawionych,

Które się do mnie tkliwie uśmiechały,

I roztrzaskała czaszkę, gdybym była

Zobowiązała się do tego czynu,

Jak ty do tego.

MAKBET

Gdybyśmy chybili?

LADY MAKBET

Chybić! Obwaruj jeno swoje męstwo,

A nie chybimy. Skoro Dunkan zaśnie

(Co naturalnie po trudach dnia prędko

Pewnie nastąpi), przyrządzonym winem

Dwóch pokojowców jego tak uraczę,

Że się ich pamięć, ten stróż mózgu, w parę

A władz siedlisko zamieni w alembik3.

Gdy snem zwierzęcym ujęci, jak trupy

Spoczywać będą, czegóż nie zdołamy

Dokazać wtedy ze śpiącym Dunkanem?

Czego nie złożyć na jego pijaną

Służbę, na którą spadnie cała wina

Naszego mordu? [...]

MAKBET

Niech się więc stanie! Wszystkie moje siły

Nagnę do tego okropnego czynu.

Idźmy i szydźmy z świata jasnym czołem:

Fałsz serca i fałsz lic muszą iść społem.

Wychodzą [...]

AKT V, SCENA V

[...]

MAKBET

Dawno już smaku trwogi zapomniałem:

Był czas, gdym drętwiał słysząc głos puszczyka,

Gdy przy słuchaniu powieści o strachach

Włos mi się jeżył i prężył na głowie,

Jakby był żywy; czas ten prędko minął;

Przeładowałem się okropnościami:

Spoufalone z zgrozą zmysły moje

Stępiały na wpływ wrażeń.

Sejton powraca

Co znaczyły te krzyki?

SEJTON

Panie, królowa umarła!

MAKBET

Powinna była umrzeć nieco później;

Czego się było tak spieszyć z tą wieścią?

Ciągle to jutro, jutro i znów jutro

Wije się w ciasnym kółku od dnia do dnia,

Aż do ostatniej głoski czasokresu;

A wszystkie wczora to były pochodnie,

Które głupocie naszej przyświecały

W drodze do śmierci. Zgaśnij, wątłe światło!

Życie jest tylko przechodnim półcieniem,

Nędznym aktorem, który swoją rolę

Przez parę godzin wygrawszy na scenie

W nicość przepada – powieścią idioty,

Głośną, wrzaskliwą, a nic nie znaczącą.

Przekład Józefa Paszkowskiego

(William Szekspir, Makbet, Ossolineum 1967)

 

ów kot w przysłowiu – kot chciałby zjeść rybę, ale boi zmoczyć sobie łapki

kto więcej waży, nie jest nim – kto się waży na więcej niż ja, nie jest prawdziwym mężem, lecz szaleńcem lub zbrodniarzem

alembik – dawny przyrząd służący do destylacji, głównie alkoholu

Serwis rozdaje przeglądarkom bezpieczne ciasteczka.